Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi chrabu z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 23689.92 kilometrów w tym 578.15 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.34 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy chrabu.bikestats.pl

Zaliczone gminy

mapa
Wpisy archiwalne w kategorii

Szosa

Dystans całkowity:5548.22 km (w terenie 7.80 km; 0.14%)
Czas w ruchu:210:32
Średnia prędkość:26.35 km/h
Maksymalna prędkość:67.75 km/h
Suma podjazdów:1325 m
Maks. tętno maksymalne:203 (106 %)
Maks. tętno średnie:167 (85 %)
Liczba aktywności:101
Średnio na aktywność:54.93 km i 2h 05m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
11.71 km 0.00 km teren
00:26 h 27.02 km/h:
Maks. pr.:42.26 km/h
Rower:Szosa

Rudziska i Siedliska

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 0

Dzisiaj bardzo krótko, bo większość dnia to rozstawianie gratów. A jak to na działce, piwko było, więc nie chciałem wypuszczać się na uczęszczane przez auta drogi. Mały rozruch w celu sprawdzenia sprawności mięśni przydał się, wszystko ok.
Więcej z tej jazdy to miałem pchania do drogi i z powrotem, bo żeby dostać się do asfaltu muszę przedrzeć się przez działkowe szutry.

Jak tak pchałem, to z zjeżdżał jakiś gość na mtb i zagadał "guma?".
Myślę jaka guma, wyglądam na jakiegoś sprzedawce? Pogadaliśmy chwilę o braku przejezdności na moich kołach po tych piaskach, pozdrowiliśmy się i kto mógł pojechał a kto inny pchał dalej. Za chwilę też pojawiła się rodzinka wspomnianego rowerzysty, z która również dokonaliśmy pozdrowienia. Wesołe jest życie działkowca.
Kategoria <49km, Szosa, Vśr>25km/h, WM, 2012


Dane wyjazdu:
210.49 km 0.80 km teren
07:45 h 27.16 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Rower:Szosa

Mazury

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 2

Na Mazury planowałem wyruszyć jakoś 5-6 rano, wpasowałem się idealnie w połowie.
W Warszawie pustki, na Modlińskiej przed Jabłonną moja obecność na drodze nie spodobała się kierowcy autobusu, który dał znać przy pomocy klaksonu.
Pierwszy postój zrobiłem na zaporze w Dębę, gdzie na wjeździe i wyjeździe były bobry, niestety rozjechane.



Przed Nasielskiem trochę popsuł się asfalt, później musiałem pojechać objazdem do Sońska. Znak informował o braku przejazdu przez tory, być może dałoby radę jakość przejść, ale nie chciałem ryzykować. Kilka chwil wcześniej pojechałem przez zamknięty wiadukt, chyba jeszcze nie było odbioru technicznego, bo wyglądał na całkiem przejezdny.

W Ciechanowie natknąłem się na korki i na kostkę brukową. Przejechałem dość sprawnie i szukałem sklepu w celu nabycia wody. Zatrzymałem się zaraz za Ciechanowem. Po wyjściu ze sklepu słyszę z drugiej strony drogi "siemasz kolarz", a to dwóch młodych chłopaków (~8 lat), odpowiedziałem i pomknąłem w stronę Mławy. Bodajże na tej drodze jakaś piękność wyprzedzała trochę nadużywając mojej przestrzeni. Natknąłem się też na taką wieże:



Na 7'ce czułem się prawie jak w domu, w końcu szlak ten przejeżdżałem wielokrotnie autem. Aczkolwiek tego kamyka nie pamiętałem:



Do Nidzicy dojechałem bardzo spragniony, skończyło mi się picie, uzupełniłem zapasy. W drodze do Jedwabna dopadł mnie kryzys, zwolniłem trochę i średnia zaczęła spadać poniżej 27km/h. Wykańczał mnie ten upał, w pewnym momencie na Sigmie było ponad 33 stopnie. W Jedwabnie kupiłem kolejny napitek, po odpoczynku przycisnąłem na tych ostatnich kilometrach. Udało się utrzymać średnią ponad 27, spora zasługa wiatru, który (chyba?) dość mocno podwiewał w plecy. Rynek w Pasymiu:



Podróż trwała około 9h, czyli 3 mniej niż na mtb.

Bagażnik się sprawdził, bardzo fajne rozwiązanie. Rozbiłem namiot, następnie pojechałem do miasta na jedzenie i zasłużone piwko. Udałem się tam na starym góralu, tlenu w kołach prawie nie było, siodełko zaczęło się przekrzywiać. Musiałem wyglądać strasznie, na pewno nie jak człowiek, który chwile wcześniej przejechał dwie stówki. A jak wyglądałem okazało się w pizzerii, poszedłem do łazienki odświeżyć się i jak spojrzałem w lustro... fryzura piękna, nie będę publikował tego zdjęcia. :D

Powrót z siatami na kierze, łącznie będzie 215 km. :)

Kategoria >100km, 2012, Szosa, Vśr>25km/h, WM


Dane wyjazdu:
22.96 km 0.00 km teren
01:01 h 22.58 km/h:
Maks. pr.:35.55 km/h
Rower:Szosa

testowanie

Czwartek, 26 kwietnia 2012 · dodano: 27.04.2012 | Komentarze 3

Zdecydowałem się na jazdę szosówką, nabyłem bagażnik i trzeba było dokonać testu przed sobotą. Założyłem namiot i śpiwór, jechało się całkiem przyzwoicie.
W tym miejscu dziękuje za porady, których udzielili mi flash i wilk. :)
Kategoria <49km, 2012, Szosa


Dane wyjazdu:
73.75 km 0.60 km teren
02:42 h 27.31 km/h:
Maks. pr.:52.18 km/h
Rower:Szosa

Topolina

Sobota, 14 kwietnia 2012 · dodano: 14.04.2012 | Komentarze 2

W trakcie zajęć zgadałem się z Kubą, pytał czy nie podjadę na działkę. Przeliczyłem czas o której planowali wracać i powiedziałem, że na pół godziny mogę podjechać. Siedziałem jednak trochę dłużej.

Dojazd na działkę to droga gruntowa ze sporą ilością piasku. Wrażenia podobne do tych z zimy na mtb. Ostatnio ciągle śmigam asfaltami, przez co dawno nie jechałem trasą wzdłuż kanału. Może jak nie będę musiał wracać to pojadę góralem.
Dzisiaj ominąłem część Modlińskiej, dwukrotnie przeprawiłem się przez Wisłę korzystając z Mostu Północnego. Minimalnie dłużej ale zdecydowanie spokojniej. Po drugie trzeba korzystać dopóki nie otworzyli przeprawy rowerowej.

Na Bemowie niedawno otworzyli wypożyczalnię rowerów miejskich i muszę stwierdzić, że to na prawdę działa. W tym sensie, że jadąc przez Wole/Bemowo widziałem wielu ludzi na tych rowerkach. :)

Dane wyjazdu:
14.88 km 0.00 km teren
00:42 h 21.26 km/h:
Maks. pr.:39.71 km/h
Rower:Szosa

do pracy i z powrotem

Czwartek, 12 kwietnia 2012 · dodano: 13.04.2012 | Komentarze 0

Dzień jak co dzień, bez fajerwerków. Po dojechaniu do domu czekała na mnie przesyłka, zabrałem się za składanie.
Kategoria <49km, 2012, Szosa


Dane wyjazdu:
61.20 km 0.00 km teren
02:36 h 23.54 km/h:
Maks. pr.:46.07 km/h
Rower:Szosa

Sztyca zdobyta

Środa, 11 kwietnia 2012 · dodano: 11.04.2012 | Komentarze 0

Po pracy podbiłem do Legionu, odpisali mi, że mają odpowiednią sztyce. Na miejscu okazało się, że nie mają. Ponadto "mój rozmiar" wydał się bardzo nieprawdopodobny i próbowano wmówić mi, że chodzi o jakiś inny. No cóż, w innym sklepie (na Bielanach) nie było problemów...

Później przebiłem się na Stegny. Jadąc śmieszka prawie pod koła wlazło mi młode dziewczę, kobieta to na pewno nie była. Zahamowałem, nawet z piskiem (szosa to nie góral). Ostatnio jakoś często mi się to zdarza, a szybko jakoś nie jeżdżę. Teoretycznie nic nie zapowiadało tego hamowania, bo intruzka była z koleżanką na chodniku. Jedno szturchnięcie tej, która mnie zauważyła i druga pod kołami. Nie, nie, nie było to wepchnięcie, raczej ostrzeżenie. Zadziałało odwrotnie.

Jeszcze wcześniej zatarasował mi ścieżkę spaliniarz, utknął przed szlabanem za innym kierowcą, próbował nawet zrobić mi miejsce (jakoś się zmieściłem) i nawet przepraszał. Można? Chociaż może to był jakiś rowerzysta...
Kategoria > 50km, 2012, Szosa


Dane wyjazdu:
50.35 km 0.00 km teren
02:10 h 23.24 km/h:
Maks. pr.:41.13 km/h
Rower:Szosa

w poszukiwaniu sztycy

Wtorek, 10 kwietnia 2012 · dodano: 10.04.2012 | Komentarze 0

Do pracy śmigam teraz szosą. Całkiem ok, zdecydowanie szybciej i nawet nie zapociłem pleców przez tobołek. Z pracy jechałem do domu wyjść z psem, później po smar do elastomerów. Jednak ledwie wylazłem z pracy i poczułem wibrację, nie od kostki brukowej, lecz od telefonu. Dzwonili ze sklepu, że nie mają tej sztycy co ją zamówiłem i była dostępna. Cóż, zdarza się. Powiedziałem, że muszę się zastanowić ale raczej anuluje zamówienie, bo czas oczekiwania mnie nie zadowala.

Po wyjściu z domu obrałem kierunek - Airbike KEN. Po drodze zwiedziłem jeszcze dwa sklepy i czarnej sztycy w odpowiednim rozmiarze nie było, jedynie amortyzowane. o_O
Jadąc do Airbike na Pileckiego przejechałem się świetną ścieżką, masaż wręcz niesamowity. Polecam wszystkim, a w szczególności decydentowi, który wybrał tą nawierzchnię.

Na KENie zjawiłem się podczas reprymendy jednego z klientów, który chyba żalił się na serwis. Nie wnikam, nabyłem smar i usłyszałem dobrą nowinę, że sztyca jest na Dereniowej. To pojechałem, wspornik był, ale amortyzowany... . :(

Po powrocie wziąłem się za amortyzator. Jeden korek udało się odkręcić, drugiego nie. Nasmarowałem więc tylko jedną sprężynę. Ta akurat była całkiem w porządku, chciałem się jednak dostać do tej drugiej. Wyciekające płyny i stan zewnętrzny goleni wskazywał na stan krytyczny. Zima dała się ostro we znaki, ale tylko jednej stronie. Zakończyłem pracę tylko z częściowym sukcesem.
Czytając jakiś poradnik natknąłem się na info, że oprócz narzędzi należy mieć chmielowy trunek jako nagroda po skończonej robocie. Po tym niepełnym sukcesie i nerwach to chyba mi się nawet podwójnie należy. :D
Kategoria Szosa, 2012, > 50km


Dane wyjazdu:
102.66 km 0.00 km teren
04:03 h 25.35 km/h:
Maks. pr.:42.26 km/h
Rower:Szosa

Świąteczna stówka

Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 · dodano: 09.04.2012 | Komentarze 4

Rano zastanawiałem się jaką trasą pojechać. Wydłużyłem trochę trasę przez Wiktorów tak, żebym przejechał około 100km.

Lany poniedziałek, na szczęście dzieciaki nie miały pomysłu oblewać obcych. Chociaż na jakieś wiosce pewien maluch puścił salwę wody, ale jak już przejechałem. Patrząc po śladzie na asfalcie to tak prewencyjnie dość często psikał. Przed Wilanowem chciałem napełnić bidon, ale oczywiście źródełko zamknięte. Spodziewałem się tego, ale mała nadzieja była.

Dzisiaj znowu było dość ciepło, chociaż batonik nie rozpuścił się całkowicie tak jak ostatnio. Rowerzystów też trochę wyszło, sporo było jednak władzy. W drodze do Wilanowa jedni mierzyli z suszarki, przez chwilę myślałem, że do mnie. Nie ze względu na prędkość, stan umysłu jeszcze wczorajszy i zła interpretacja.

Na koniec jak jakechałem w stronę Okęcia, na Żwirki dwa razy pod rząd wyprzedził mnie na żyletki pewien taksiarz. Z czego za drugim razem już tak blisko prawej strony nie jechałem (środkiem też nie). Nie zdążyłem nawet się zdenerwować jak za chwilę wyprzedziło mnie dwóch idiotów w ciemnym Focusie, jak dobrze zapamiętałem to debile były z Gostynina. Dlaczego debile? A no dlatego, że w momencie odprowadzenia wzrokiem wcześniej wspominanego taryfiarza, jeden z nich krzyknął (z bliska) przez otwarte okno "K**wa... (...)". Nie wiem co dokładnie wybełkotali, bo usłyszałem tylko charakterystyczny początek, później zdawało mi się, że w aucie był ubaw po pachy. Wtedy to już dość mocno się zdenerwowałem, zacząłem gonić. Autko uciekło na skrajny lewy pas i ich szczęście, że dopiero na drugim skrzyżowaniu zapaliło się czerwone, gdzie niestety ja musiałem się zatrzymać...





Dane wyjazdu:
61.17 km 0.00 km teren
02:28 h 24.80 km/h:
Maks. pr.:55.34 km/h
Rower:Szosa

Kontakt z nieoznakowanym

Sobota, 7 kwietnia 2012 · dodano: 07.04.2012 | Komentarze 2

Wyszło dzisiaj 60km, ale głównie transportowo. Pierw pojechałem na cmentarz. Później przebiłem się na drugą stronę stolicy, na Stegny. Na 27 kilometrach przegrałem z autem, ale bez korków mnie to nie dziwi. Za tunelem wbiłem się na Wisłostradę, na Wioślarskiej do pierwszego skrzyżowania jest ścieżka. Ja planowałem ciąć prosto to na ścieżkę nie zjeżdżam. Błąd. Omijam Fiata Bravo, który próbuje włączyć się do ruchu (stał wzdłuż ulicy). No i za chwilę słyszę przez megafon "Panie rowerzysto proszę zjechać na ścieżkę rowerowa".
No nic, skręciłem choć nie chciałem. Fiat (nieoznakowany) skręcił za mną i pojechał dalej. Obyło się bez rozmów.
Kategoria > 50km, 2012, Szosa


Dane wyjazdu:
37.08 km 0.00 km teren
01:31 h 24.45 km/h:
Maks. pr.:59.06 km/h
Rower:Szosa

Klucze trzeba mieć zawsze przy sobie

Wtorek, 3 kwietnia 2012 · dodano: 03.04.2012 | Komentarze 0

Dzisiaj dzień pracy fizycznej. Pierw w pracy małe przemeblowanie, następnie... poszedłem pokręcić na szosie. Nie napedałowałem się za dużo, bo na liczniku nie było nawet 2km jak zostałem ściągnięty telefonicznie do pomocy przy wynoszeniu gratów z mieszkania kumpla. Jako człowiek czasem pomocy, nie odmówiłem. No i tak zamiast planowanych 35-50km było przejechane raptem 6 z małym haczykiem.

Wynoszenia nie było dużo ale i tak spędziłem tam trochę czasu. Drzwi w tej chałupce mają bardzo sprytny zamek, który przy zamknięciu drzwi automatycznie wysuwa bolczyk. Przy ostatnim kursie klucze zostały w mieszkaniu...

Po przyjechaniu pomocy z drugim kompletem kluczy udało się dostać do mieszkania. Na dworzu dość chłodno, zwłaszcza, ze już zaczęło się ściemniać. Planowałem wrócić trochę wcześniej, więc byłem ubrany dość cienko, ale miałem coś antydeszczowego. Mimo, że deszczu to za bardzo nie blokuje...

Udałem się na Stegny, później pojechałem w kierunku Augustówki co było błędem. Przebijając się w kierunku Brackiej jeszcze przed przecięciem trasy Siekierkowskiej skończył się asfalt na rzecz kostki kamienno betonowej. Na początku było bardzo przyjemnie, ale w pewnym momencie "faza" się skończyła. Spasowanie pozostawiało sporo do życzenia. Na szczęście nie trwało to długo.
Pokrążyłem jeszcze trochę po Mokotowie i Ochocie.
Kategoria <49km, 2012, Szosa