Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi chrabu z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 23689.92 kilometrów w tym 578.15 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.34 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy chrabu.bikestats.pl

Zaliczone gminy

mapa
Wpisy archiwalne w kategorii

MTB

Dystans całkowity:18096.35 km (w terenie 568.95 km; 3.14%)
Czas w ruchu:897:25
Średnia prędkość:20.16 km/h
Maksymalna prędkość:63.42 km/h
Suma podjazdów:836 m
Maks. tętno maksymalne:195 (99 %)
Maks. tętno średnie:172 (87 %)
Liczba aktywności:760
Średnio na aktywność:23.81 km i 1h 10m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
52.84 km 0.00 km teren
02:16 h 23.31 km/h:
Maks. pr.:56.90 km/h
Rower:MTB

do pracy i z powrotem + po Warszawie

Wtorek, 8 maja 2012 · dodano: 08.05.2012 | Komentarze 0

Na początku standard: do i z pracy. Później zająłem się wymianą wysłużonej tylnej zmieniarki biegów, przy okazji zmieniłem też łańcuch. Następnie udałem się na Stegny, zawiozłem linkę hamulcową, ale w serwisanta już się nie bawiłem, wystarczająco ubrudziłem się wcześniej.
Całkiem dobrze mi się jechało, jak to mówią łyda podawała. Przejechałem się wzdłuż Wisły i wróciłem przez Bielany.
Kategoria > 50km, 2012, MTB


Dane wyjazdu:
15.04 km 0.00 km teren
00:46 h 19.62 km/h:
Maks. pr.:33.67 km/h
Rower:MTB

do pracy i z powrotem

Poniedziałek, 7 maja 2012 · dodano: 07.05.2012 | Komentarze 2

Chłodny dzień. Rano padało i było około 6 stopni, po 16 podobnie, a najcieplej było koło 20 - prawie 10 stopni. Dobrze, że majówka była słoneczna.
Kategoria <49km, 2012, MTB


Dane wyjazdu:
22.45 km 0.00 km teren
01:05 h 20.72 km/h:
Maks. pr.:39.36 km/h
Rower:MTB

Stegny

Niedziela, 6 maja 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 0

Pierw pojechałem do sklepu, później na Stegny odwieźć namiot. Dzień bez przygód, oprócz tego, że denerwujący są rodzice z dziećmi (na rowerach :) ) blokujący całą szerokość ścieżki. Omijałem ich po trawie. Do domu wróciłem w ostatniej chwili przed deszczem, krótkim i intensywnym.

Wracając do "niedzielnych" rowerzystów. Zapomniałem napisać w notce o powrocie z Mazur.
Jestem na Woli, powoli zbliżam się do domu. Samochody na drogach krajowych nie sprawiały problemów, a tu nagle na koniec z osiedla wyjeżdża rowerzysta (prostopadle do ścieżki). Podjeżdżając do ścieżki, nie wjeżdża na nią, tylko jedzie równolegle. Z racji większej prędkości za kilka chwil powinienem go wyprzedzić, ale nie, rowerzysta robi super manewr, 90 stopni w prawo i przecina ścieżkę... po przejściu dla pieszych. Minęliśmy się na milimetry, hamowanie dużo nie dawało.
Kategoria <49km, 2012, MTB


Dane wyjazdu:
23.08 km 3.00 km teren
01:09 h 20.07 km/h:
Maks. pr.:45.21 km/h
Rower:MTB

Fort Bema

Sobota, 5 maja 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 0

Wieki nie byłem w tytułowym Forcie, chyba jakieś 7-8 lat. Nigdy nie byłem jakimś technikiem, ale wczoraj jeździłem jak ostatnia ciota. Było całkiem fajnie, będę musiał powtórzyć takie bardziej terenowe wypady. W sumie długo się tam nie pokręciłem, bo czasu było mało no i tempo jazdy bardzo niskie.
W Forcie było też widać rowery z Bemowskiej wypożyczalni.
Kategoria <49km, 2012, MTB


Dane wyjazdu:
15.30 km 0.00 km teren
00:45 h 20.40 km/h:
Maks. pr.:34.59 km/h
Rower:MTB

do pracy i z powrotem

Piątek, 27 kwietnia 2012 · dodano: 27.04.2012 | Komentarze 0

Kategoria <49km, 2012, MTB


Dane wyjazdu:
15.17 km 0.00 km teren
00:44 h 20.69 km/h:
Maks. pr.:34.59 km/h
Rower:MTB

do pracy i z powrotem

Czwartek, 26 kwietnia 2012 · dodano: 27.04.2012 | Komentarze 0

Kategoria <49km, 2012, MTB


Dane wyjazdu:
33.21 km 0.00 km teren
01:29 h 22.39 km/h:
Maks. pr.:47.56 km/h
Rower:MTB

Wyjazdowe komplikacje

Środa, 25 kwietnia 2012 · dodano: 25.04.2012 | Komentarze 2

Planowałem pojechać w sobotę na działkę, szosą bez tobołów. Plan zakładał pomoc na miejscu, jednak będę jechał sam. Dużego namiotu nie rozłoży jedna osoba, więc muszę zabrać coś mniejszego + śpiwór i jakiś ciuch.

Iglo jest, przydało się na Bornholmie. Pojechałem po nie do miejsca przechowywania.
Torba dość spora, długość około 70cm, waga 3kg. Patrząc na listę bagażu koniecznego do niedzieli, kiedy to przyjedzie reszta rzeczy, nie jest duża, waga też nie przeraża - będzie około 5kg. Jednak wolałbym nie ruszać górala, tylko pojechać tak jak zakładałem szosą i tu robi się problem. Może bagażnik na sztycę, macie jakieś doświadczenia? Waga raczej nie będzie problemem (w kontekście szosy), tylko ta długość, ciężar przesunąłby się do tyłu.

Patrząc po zdjęciach z googla to taki wynalazek na szosie też jest stosowany:




Teoretycznie jakbym nie jechał sam to duży gabaryt by odpadł. Ktoś chętny? :D
Kierunek Mazury, trasa pewnie w okolicy 220km.
Kategoria <49km, 2012, MTB


Dane wyjazdu:
15.18 km 0.00 km teren
00:39 h 23.35 km/h:
Maks. pr.:34.91 km/h
Rower:MTB

do pracy i z powrotem

Wtorek, 24 kwietnia 2012 · dodano: 24.04.2012 | Komentarze 0

Planowałem dzisiaj posiedzieć godzinkę dłużej w pracy, zostałem prawie dwie i pół.
Musiałem przygotować i przesłać materiały. Nie był to jakiś wielki problem, bo i tak musiałem wyrównać godziny. Przez nadmiar pracy ucierpiał jednak pies i... ja. Powoli zbliżałem się do końca, na zegarku było po 18. Napisałem do mnie znajomy, że zaraz będzie padać i będzie lało do 20. Faktycznie, za chwilę zrobiło się mokro. Myślę spoko, założę kurtkę i jakoś to będzie. Patrze na wieszak i trochę mizernie, wziąłem tylko pseudodeszczówkę, która straciła już właściwości odporności na jakikolwiek słup wody. Ponczo zostało w domu, a normalną (z funkcją anty-deszcz) kurtkę zakładam jak zanosi się na opady.

Wyszedłem i było ok, trochę kropiło. Przejechałem 50-100 metrów i nastąpiło oberwanie chmury. Lało bardzo mocno i obawiałem się o szczelność plecaka, a tym samym bezpieczeństwo taczfona. Motywacja do szybszego powrotu była, co zaowocowało, chyba po raz pierwszy, zejściem poniżej 40 minut. Co ciekawe jak zbliżałem się do domu, to widziałem, że się przejaśnia. Wjechałem do tunelu przed Zesłańców i jak z niego wyjechałem to już nie padało. Słów, które przyszły mi na myśl nie będę cytował. W tym miejscu mogę podziękować kontrahentom za szybki czas reakcji i informację "za pięć dwunasta", dzięki czemu idealnie trafiłem w okno opadowo-burzwowe. Musieli wiedzieć, że jestem deszczowym fanem.
Dobrze, że w zimie tak nie lało. Ostatnio taki deszcz był bodajże w lipcopadzie.

Większość napotkanych rowerzystów mknęła co sił. Inni, którzy zostali nawodnieni, delektowali się prysznicem. Sposoby radzenia z deszczem są różne, kurtka, ponczo, przerwa pod dachem. Jedna kobieta miała jednak dość oryginalny sposób jak na rower, jechała z parasolką. :)
Kategoria <49km, 2012, MTB


Dane wyjazdu:
15.20 km 0.00 km teren
00:46 h 19.83 km/h:
Maks. pr.:31.19 km/h
Rower:MTB

do pracy i z powrotem

Poniedziałek, 23 kwietnia 2012 · dodano: 24.04.2012 | Komentarze 0

Rano dość mocno padało, więc postanowiłem w końcu wypróbować ponczo. W końcu, bo kupiłem je prawie 5 lat temu jak jechałem na Bornholm. Całkiem sensowy wynalazek na ulewy.
Kategoria <49km, 2012, MTB


Dane wyjazdu:
40.88 km 0.50 km teren
01:46 h 23.14 km/h:
Maks. pr.:62.26 km/h
Rower:MTB

uczelnia + Bemowo

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 23.04.2012 | Komentarze 2

W niedziele sytuacja prawie się powtórzyła. Zanosiło się na deszcz, ale w końcu pozostało sucho. Wróciłem z uczelni dość wcześnie. Plan był dość prosty, zjeść obiad, odczekać chwilę i pójść na rower. Chciałem odwiedzić kilka "terenowych" miejsc i pojechać na Bemowo na piwko.

Podczas obiadu włączyłem tv i trafiłem na relację z Liege-Bastion-Liege. Do mety pozostało ponad 60km, więc uznałem, że i tak nie obejrzę do końca. Jednak strasznie się obżarłem, obiad + deser = przejedzenie. Wyszedłem z psem i za bardzo nie miałem chęci na nic, znowu włączyłem tv i zostało kilka km'ów do mety. Obejrzałem i nadal nie miałem ochoty wyłazić. Poleżałem trochę i w końcu zebrałem się do wyjścia. Na Bemowo pojechałem okrężną drogą, znowu wzdłuż Wisły, na Agrykoli ustaliłem swój rekord prędkości, pękło sześć dyszek.

Wrócę jednak do sytuacji, która miała miejsce chwile wcześniej. Jadać przez Pole Mokotowskie przejeżdżałem przez kładkę nad Al. Niepodległości. Wjeżdżam za jakimś rowerzysta, nie jechał za szybko ale też nie ślimaczył się. Na zjeździe był jednak totalny piknik. Przodownik zatrzymał się, bo... jakaś para zrobiła sobie postój, niby przy barierce ale ruch w jedną stronę skutecznie tamowali, bo akurat z przeciwka jechało 4-5 osób. Po przejeździe tamtych wpadli na super pomysł, żeby ruszyć. Zjeżdżająca gromadkę ominąłem węższą częścią, została mi tylko liderująca dziewczyna. Rozgarnięte dziewczę bez sygnalizacji postanowiło nagle skręcić w lewo, tuż pod moje koła. Hamulce przeszły test sprawności.
Zirytowali mnie już wcześniej i jeszcze teraz, ale nic nie mówiłem, pojechałem dalej. Podczas gwałtownego hamowania pisk zrobił swoje.
Kategoria <49km, 2012, MTB